25.9.12

Kokon drugi

I. Po wielogodzinnych przemyśleniach nie potrafiłem już zaprzeczyć myśli, jakoby posiadanie bloga ściśle prywatnego mijało się z celem. Wyrozumowałem, że posiadanie takiego bloga w czasach facebooka i innych środków narcystycznej ekspresji mogłoby w moim wypadku służyć jedynie komunikacji za pośrednictwem międzywierszy, wierszowanych łgarstw i przekazów podprogowych; te wszystkie rzeczy kierowałbym do ludzi, którzy i tak prędzej czy później staliby się adresatami komunikatu klarownego. Nauczono mnie najpierw, że bytów się nie mnoży ponad potrzebę; potem nauczyłem się sam, że nie mnoży się ich ponad dostępne środki. Te nauki uczyniły mnie wszechstronnie lepszym człowiekiem. Nauczyłem się w ogóle już prawie wszystkiego, a jedyne czego jeszcze nie zdołałem się nauczyć, to oglądu na świat takiego, żeby ponad potrzebę nie mnożyć słów.


II. Szata graficzna bloga pozostaje otwarta na wewnętrzne deliberacje i w ciągu najbliższego czasu ulegnie zapewne zmianom.


III. Ten utwór jest tak straszny, że przesłuchałem go już z piętnaście razy, a klip mi się bardzo podoba.



IV. Kolejne notki powinny mieć już więcej sensu. Wkrótce: informacja o szykowanym przeze mnie coverze Jacquesa Dutronca, statut bloga, kilka słów o Amandzie Palmer i Dresden Dolls.

4 komentarze:

  1. A już utraciłam nadzieję. Oraz. Kradnę the idot dance na potrzeby własne i towarzyszy, doskonale oddaje stan ducha i trzewi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki! Blog faktycznie wraca, i nie sądzę, żeby miał umrzeć. Ja twojego przez cały czas śledzę ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. A idiot dance jest z utworu Lydona, swoją drogą fantastycznego:

    http://grooveshark.com/s/Sun/3ynJqI?src=5

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło, ale z poczuciem, że strasznie to głupie. Internet jest pełen słów, którym faktycznie warto poświęcić czas ;)
    Słucham, ależ to ma harmonię!!! Chyba straciłam głowę.

    P.S. Captcha na blogspocie jest mordercza!

    OdpowiedzUsuń